Entuzjaści niszowych sportów, wytykają duże pieniądze i brak wyników Polskim piłkarzom – czy słusznie?
Nieudane EURO 2020 w wykonaniu polskich piłkarzy, zapewne zabolało każdego kibica piłki nożnej w naszym kraju. Rany po tych doznaniach być może zdążyły się już nico zabliźnić, jednak wciąż nie milkną echa związane z kiepskimi wynikami naszej reprezentacji. Obecnie, trwają Igrzyska Olimpijskie w Tokio, w których dobrymi wynikami mogą pochwalić się przedstawiciele innych dyscyplin.
Siatkówka, rzut młotem, czy też szereg innych konkurencji sportowych, posiada reprezentantów Polski, którzy doskonale radzą sobie na arenie międzynarodowej. Świadczą o tym chociażby rankingi w światowych klasyfikacjach. Dla przykładu, nasi siatkarze to aktualni mistrzowie świata z 2014 i 2018 roku, a klasyfikacja medalowa na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, stale jest uzupełniana o nowe zdobycze medalowe. Pojawia się zatem często wątpliwość wielu sceptyków, czy zatem sukces sportowy nie powinien być głównym determinantem zarobków? Należy nadmienić, że utytułowani siatkarze, mogą liczyć na wielokrotnie mniejsze zarobki, niż piłkarze, którzy nawet nie pretendują do światowej czołówki.
Dysproporcje finansowe, działają jak płachta na byka
W odróżnieniu od sportowców, którzy świadomi są dysproporcji finansowych, a także doskonale rozumieją z czego one wynikają, entuzjaści „poszkodowanych” sportów, często przedstawiają swoje stanowisko na łamach portali społecznościowych, wskazując skrajną niesprawiedliwość pod tym względem.
Z drugiej strony, osoby te nie biorą pod uwagę kilku ważnych aspektów, które są bezpośrednią przyczyną takiego stany rzeczy. Otóż należy zdawać sobie sprawę z tego, że futbol (piłka nożna), to aktualnie najpopularniejszych sport na całym świecie, a na pewno w Europie, w Azji, a także w południowej części Ameryki. Jedynie Stany Zjednoczone nadal traktują piłkę nożną nieco marginalnie, jednak z roku na rok tendencja ta się nieco zmienia.
Globalna popularność piłki nożnej, liczba profesjonalnych piłkarzy, a co za tym idzie wysoki poziom, do jakiego doszli najlepsi powoduje, że bycie zawodnikiem jednego z najlepszych klubów w Europie to przywilej zarezerwowany jedynie dla garstki osób. Co więcej – jako, że istnieje na całym świecie masa chętnych, aby śledzić poczynania ukochanych drużyn, znajdują się też hojni sponsorzy, którzy wspierają zawodników, w zamian za reklamowanie ich marek. Wielomilionowe kontrakty są zatem wypadkową nie tylko wysokich umiejętności piłkarza, ale też jego rozpoznawalności na całym świecie.
Tacy zawodnicy, jak np. Cristiano Ronaldo, Lionel Mesii, czy też kapitan Reprezentacji Polski – Robert Lewandowski, to już nie tylko sportowcy, ale też globalne marki. Ich profile w mediach społcznościowych mogą poszczycić się wielomilionową widownią, która kusi reklamodawców. Nic więc dziwnego, że duże pieniądze międzynarodowego koncernu inwestowane są często w piłkarza, który jest rozpoznawalny na całym świecie, jednak brakuje mu spektakularnych sukcesów, a nie w wielokrotnego medalistę, uprawiającego jednak dyscyplinę sportową, które jest niszowa, a niektórzy mogą nawet nie mieć pojęcia o jej istnieniu.
Pieniądze federacji i klubów
Nie mniej istotnym aspektem są tutaj fundusze, jakimi dysponują kluby i federacje zrzeszające konkretnych sportowców. W przypadku piłki nożnej, Światowa (FIFA) i europejska (UEFA), to bez wątpienia najbardziej majętne federacje sportowe na całym świecie, stąd właśnie nagrody, premie i zarobki za wysokie wyniki są naprawdę pokaźne. Pojawia się tutaj ponownie temat zainteresowania potencjalnego kibica, a bardziej kibiców, których można liczyć w miliardach.
Coraz częściej spotkamy się również z klubami piłkarskimi, które są przejmowane przez miliarderów, przez co pensje zawodników tych drużyn bywają wręcz niewyobrażalnie wysokie. Przykładami takich klubów mogą być np. Francuskie Paris Saint Germain oraz angielski Manchester City. Bogaci właściciele tych klubów łożą naprawdę ogromne sumy pieniędzy na to, aby pozyskiwać jak najlepszych zawodników, aby móc tylko zdominować ligę krajową i rozgrywki międzynarodowe. Pojawiają się jednak głosy, że takie praktyki zabijają ducha sportu i nie mają z nim wiele wspólnego.